Fakt - Opinie Fakt - Opinie
101
BLOG

Maciej Rybiński: Moje zdanie odrębne w kwestii euro

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Polityka Obserwuj notkę 75


      Zobaczywszy pierwszą stronę gazety z tytułem "Fakt jest
za euro" zadzwoniłem do redaktora naczelnego i powiedziałem, że
zapomniał dodać najważniejszego. Że "Fakt", teraz za 1,20 złotego
będzie kosztował 1 euro. Grzegorz Jankowski próbował mnie pocieszyć
mówiąc, że tak źle nie będzie. Ale założyć się o symboliczną butelkę
nie chciał. Trudno, po wejściu Polski do strefy euro, kiedy już
"Fakt" będzie kosztował 1 euro, najtaniej ze wszystkich gazet, sam
sobie postawię flaszkę. Jeśli mnie będzie stać.
      "Fakt" jest za euro, a ja jestem przeciw. Niezbyt to wygodna pozycja,
być odmiennego zdania, niż chlebodawca, ale spróbuję swoje zdanie
odrębne uzasadnić. Jednym z argumentów, obok ściślejszego związania
Polski z UE jest ochrona przed wahaniami kursów walut. Brzmi
przekonywująco, ale tylko na pozór. Łatwiej zrozumieć ten argument,
gdy się go trochę rozwinie- chodzi o uniezależnienie się od praw
rynkowych i od zasad ekonomii. Co się jeszcze nikomu nie udało. Euro
nie jest przedsięwzięciem ekonomicznym, tylko politycznym. Jego celem
nie jest wzrost gospodarczy albo stabilizacja, tylko przyspieszenie
politycznej integracji. Gospodarka psuje się tym szybciej (i łatwiej)
im większe są jej związki z polityką. Gospodarka kontrolowana przez
polityków reaguje na kryzys polityczny także kryzysem. Odwrotnie to
nie działa, niestety. Co widać w tej chwili. największe kraje UE i
strefy euro mają kryzys finansowy i gospodarczy, ale ich rządy
trzymają się krzepko. Żadnych oznak kryzysu politycznego. Także
dlatego, że za straszliwe błędy rządów, za etatyzm francuski i
niemieckie pchanie upadającym bankom z budżetu sum za które nie tylko
można by uratowac i zmodernizowac stocznie w Gdańsku i Szczecinie,
ale wybodować kolejne, nawet w Zakopanem wreaz z pochylnią do Bałtyku
zapłacą solidarnie wszyscy uczestnicy euro.
      Równie solidarnie cała strefa euro odchodzi teraz od swobód rynkowych
w kierunku interwencjonizmu, kontroli i nadzoru państwowego nad
gospodarką. To jest wprowdzie logicznie wpisane w ideę wspólnej
waluty, ale sprzeczne z moimi poglądami. Dlatego jestem przeciw. Tu
już nie chodzi o doraźne skutki przystąpienia Polski do euro, jak
wzrost cen i jedne z najniższych w tej strefie płac i świadczeń,
tylko o powrót do socjalizmu a nawet rubla transferowego. A ja nie chcę.
Jestem oczywiście osamotniony. Świat zwariował i niepomny na nauki z
historii, na to, że ilekroć politycy ulegali pokusie podłubania przy
gospodarce i zastąpienia praw rynkowych zestawem zakazów i nakazów,
kończyło się to katastrofą. Tak było już także z kursami wymiennymi
walut. Nieslawnej pamięci system z Bretton Woods, ustalający raz na
zawsze niezmienne kursy walut, przyjęty dla juniknięc ia kryzysu,
skonal w męczarniach. Polacy tego nie pamiętają, bo to były czasy,
kiedy u nas kurs dolara byl stabilny. W Pewexie pół litra kosztowało
50 centów. Teraz półgłówki niepamiętliwe chcą Bretton Woods
reanimować. Jest to tak samo świetlana idea jak euro w Polsce. Ale i
tak zobaczymy się pod kioskiem z "Faktem" za 1 euro.

Maciej Rybiński

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka