Fakt - Opinie Fakt - Opinie
92
BLOG

Krasnodębski: plotka o Komorowskim ma odwrócić uwagę

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Polityka Obserwuj notkę 19

Pojawienie się pogłoski, że Donald Tusk może zrezygnować z ubiegania się o prezydenturę na rzecz Bronisława Komorowskiego, można interpretować jako przeciek kontrolowany.

To jednak tylko gra pozorów. Nie wierzę bowiem, że Tusk zrezygnuje. Nawet gdyby premier wprost to zapowiedział, to mogłoby być brane na poważnie, gdyby padło np. na wiosnę. Teraz jest za wcześnie na wiążące deklaracje w tej sprawie.

Tusk może więc nawet przekonywać, że startu nie planuje, że kandydatem PO może być Komorowski, ale przecież może zmienić zdanie za pół roku, gdy obecne problemy pewnie już przyschną.

Przeciek o kandydowaniu Komorowskiego może być reakcją m.in. na to, że ostatnio Włodzimierz Cimoszewicz wypadał w sondażach jako silny konkurent Tuska. Szef PO chce więc w oczach społeczeństwa zejść z pola walki i zdać się na osobę zaufaną, a zarazem robiącą wrażenie nieuwikłanej bezpośrednio w ostatnie afery.

Pojawienie się tej pogłoski może też wynikać z chęci odwrócenia uwagi opinii publicznej od afer hazardowej i stoczniowej. Temu miały też służyć zmiany w rządzie, których celem było pokazanie, że PO chce się oczyścić, i że czysty premier staje na czele sanacji swego rządu i zapewnia, że nic nie będzie zamiecione pod dywan.

Poza tym, zaczyna się w opinii publicznej utrwalać wizerunek Donalda Tuska jako tego, który kieruje się tylko sondażami. Na Zachodzie każdy polityk wystrzegałby się takiego image u. Jeżeli dochodzi do tego przekonanie, że wszystko podporządkował zdobyciu prezydentury, to jego obraz nie wypada najlepiej. Przyklejenie Tuskowi takiej łatki, ma więc, być może, zapobiec wypuszczeniu plotki o możliwości kandydowania przez Komorowskiego. Tusk chce wypaść jako ten, który nie walczy o prezydenturę, lecz w interesie swojej partii i kraju.

Osobiście większą niż o afery mam do Tuska pretensję właśnie o podporządkowanie Polski swym prezydenckim ambicjom. Oznacza to bowiem traktowanie Polaków nie jako obywateli, lecz jako nierozgarniętą masę, której emocjami można zawiadywać.

Gdyby się jednak okazało, że Tusk nie będzie startował, to nie dawałbym obecnemu marszałkowi Sejmu szans na zwycięstwo. Może mu przeszkadzać m.in. wymienianie go w kontekście niewyjaśnionych spraw. Mogłoby to stać się tematem kampanii wyborczej, chyba że wcześniej zostałoby wyjaśnione. 
Ta kampania będzie zresztą wielką batalią polityczną o dwie wizje Polski.

Obecny rząd ma inne koncepcje, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, gospodarczą czy historyczną, niż Lech Kaczyński. Dlatego potrzebni w niej będą wyraziści kandydaci.

No chyba, że Polacy kupią nową edycję „polityki miłości” i zechcą na prezydenta jakiegoś celebrytę, np. Tomasza Lisa czy Jolantę Kwaśniewską. Ale wtedy nie wróżyłbym Polsce szczęśliwej przyszłości.   

 

Zdzisław Krasnodębski, socjolog i filozof społeczny

 

 

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka